Ojciec Rydzyk w tarapatach? Kontrowersje wokół budowy muzeum
Spór pomiędzy Fundacją Lux Veritatis, której przewodzi o. Tadeusz Rydzyk, a przedsiębiorstwem Rafako nasila się. Szef firmy wyjawia, jakoby metody pracy osób współpracujących z duchownym przy wznoszeniu Muzeum "Pamięć i Tożsamość" były kontrowersyjne. Z kolei fundacja odpowiada oskarżeniami o pomówienie.
06.03.2024 12:19
W roku 2019 doszło do porozumienia między Rafako a Fundacją Lux Veritatis kierowaną przez o. Tadeusza Rydzyka o budowie Muzeum "Pamięć i Tożsamość" im. św. Jana Pawła II. Zadanie miało zostać zrealizowane w ciągu 100 tygodni, czyli nieco ponad dwóch lat. Jednakże sytuację skomplikowała pandemia oraz konflikt na Ukrainie. Mimo niewykończonej inwestycji, strony doszły do ugody.
Na mocy tej ugody przekazano budynek, z zastrzeżeniem, iż Rafako do 3 marca 2024 r. naprawi ujawnione wady. Następnie, po zmianie zarządu Rafako wynikającej z ostatnich wyborów parlamentarnych, Lux Veritatis wypowiedziało umowę, co skutkowało eskalacją konfliktu.
Wojna między Rafako a fundacją ojca Rydzyka
Aktualnie firma żąda od o. Rydzyka kwoty 25,5 mln zł za pełne wynagrodzenie z umowy.
- Terminy powtórnego wezwania do zapłaty minęły w lutym. Jeśli fundacja nie ureguluje płatności, to pójdziemy do sądu. Uważamy, że absolutnie te pieniądze się Rafako należą. Niestety, ostatnie wydarzenia z Fundacją Lux Veritatis przypominają lata 90. w Polsce, kiedy biznes robiło się, dopychając wiele rzeczy kolanem bez żadnych procedur. Na brudno - wyjaśnia dla money.pl Robert Kuraszkiewicz, prezes Rafako.
Nowo mianowany lider firmy, który objął stanowisko trzy miesiące temu, przyznał, że jego zdaniem, to co ujawniło się w toku realizacji muzeum, przekroczyło jego oczekiwania.
- Niech pan sobie wyobrazi, że Lux Veritatis nie odbierała od nas dokumentacji. Później argumentowali to tym, że dostali zalane dokumenty, co ma świadczyć o braku profesjonalizmu Rafako. Oczywiście kontaktowaliśmy się w tej sprawie z firmą kurierską. Nie było jednak ze strony fundacji żadnej reklamacji, nie było zgłoszeń. Tę samą przesyłkę odebrali dnia następnego, ale już po terminie - podkreśla Kuraszkiewicz.
"Absurd"
- To nie wszystko. Była taka sytuacja, że muzeum zaprosiło ekipę Rafako o godzinie 23 na spotkanie następna dnia z samego rana. Ludzie z firmy tam pojechali. Ze strony muzeum nie było nikogo kompetentnego. Po prostu uważali, że na spotkanie nie przyjdziemy. Absurd - relacjonuje szef Rafako.
Zdaniem Kuraszkiewicza działania fundacji prowadzonej przez ojca Rydzyka osiągnęły poziom, który nawet dla niego był zawstydzający.
- Fundacja wysyłała różne dokumenty w różnej formie do różnych adresatów. Licząc, że się pogubimy. Wysłali jakieś dokumenty do mnie, ale nie wysyłali ich do kierownika projektu, który zawsze wszystko obsługuje. Jakieś pisma wysłali tylko w papierze na biuro podawcze. Po późniejszej rozmowie i moim apelu, aby byli poważni, zaprzestali tego typu praktyk. Sposoby działania Lux Veritatis były absurdalne i naszym zdaniem po wyborach pozwolili sobie na działania, które powinny wywołać u każdego zażenowanie - tłumaczy.
Ugoda na szkodę spółki?
Wcześniej Robert Kuraszkiewicz wskazywał, że sama ugoda zawarta z o. Rydzykiem odbiegała od standardów rynkowych, a w tle były polityczne zabiegi.
Podpisana ugoda była wyjątkowo korzystna dla fundacji. Głównie dlatego, że pozwalała jej na pilne rozliczenie środków z pomocy publicznej, ale także dlatego, że akceptowała wątpliwą listę usterek oraz znacznie przesuwała płatność, mimo oddania obiektu do użytkowania. Dzięki temu porozumieniu w blasku fleszy, z udziałem członków poprzedniego rządu, muzeum zostało otwarte. Mimo że Rafako zrobiło w interesie fundacji znacznie więcej, niż było zobowiązane a może i więcej niż powinno, to po ogłoszeniu wyniku wyborów do parlamentu inwestor przestał z nami współpracować - wyjaśniał Kuraszkiewicz w oświadczeniu z 17 stycznia.
Co więcej, zarząd firmy rozważa teraz podjęcie kroków prawnych w związku z podejrzeniem o popełnienie przestępstwa przez osoby związane z projektem muzeum.
Lux Veritatis: To nie tylko kłamstwo, ale wręcz oszczerstwo
Fundacja ojca Rydzyka również odpiera zarzuty. Na prośbę skomentowania wypowiedzi prezesa Rafako, przekazała swoje stanowisko.
Fundacja Lux Veritatis nie posiada żadnej umowy z Rafako S.A. W związku tym Fundacja Lux Veritatis nie jest dłużnikiem Rafako z jakiegokolwiek tytułu ani też Rafako S.A. nigdy nie skierowało do Fundacji jakiegokolwiek wezwania do zapłaty. Tym samym wszystkie sformułowania użyte przez Prezesa Rafako są nie tylko kłamstwem, ale wręcz oszczerstwem - napisała do money.pl Lidia Kochanowicz-Mańk, pełnomocnik Muzeum "Pamięć i Tożsamość" im. św. Jana Pawła II w Toruniu oraz dyrektor finansowy Fundacji Lux Veritatis.
"W przypadku ich opublikowania będziemy dochodzić swoich praw na drodze cywilnej i karnej, w szczególności od prezesa Rafako" - dodaje.
NISZCZENIE MUZEUM
Jednak to nie koniec problemów Fundacji Lux Veritatis. Według informacji przekazanych przez Radio Maryja, prowadzone przez o. Rydzyka, w Muzeum "Pamięć i Tożsamość" odbywają się projekcje filmów, sztuki teatralne oraz koncerty.
Wygląda na to, że fundacja może napotkać na kolejne komplikacje. Jak donosi WP.pl, Miasto Toruń zażądało od niej wyjaśnień dotyczących organizacji koncertów i innych eventów w związku z Muzeum "Pamięć i Tożsamość". Problem tkwi w tym, że zgodnie z umową z władzami miasta, na tym obszarze nie powinna odbywać się działalność handlowa, tym bardziej, że za udział w wydarzeniach pobierane były opłaty.