×

5-metrowy wąż wciąż na wolności. Wędkarz widział, jak niebezpieczny pyton zaatakował bobra

Zaledwie dwa dni temu pisaliśmy o 5-metrowej wylince pytona tygrysiego, która została znaleziona w minioną sobotę nad Wisłą, na wysokości miejscowości Gassy i Cieciszew (powiat piaseczyński w województwie mazowieckim). Początkowo twierdzono, że może to być tylko głupi żart hodowcy węży. Ostatecznie stwierdzono jednak, że ułożenie wylinki i znalezienie kolejnej, która była częściowo w rulonie, potwierdza fakt, iż to jednak nie fejk. Teraz światło dzienne ujrzały kolejne wieści dotyczące niebezpiecznego pytona, który wciąż jest na wolności.

Relacja wędkarza: pyton zaatakował bobra i uciekł z nurtem rzeki

Jeden z wędkarzy we wtorek późnym wieczorem zgłosił służbom, że widział, jak pyton tygrysi zaatakował bobra i uciekł z nurtem rzeki na wysokości Otwocka. Miejsce, gdzie znaleziono wylinkę dzieli w linii prostej prawie 10 kilometrów z miejscem, gdzie gad był ostatnio widziany. Taka kolej rzeczy wskazywałaby na to, że wąż ma się dobrze i bardzo dobrze radzi sobie w środowisku naturalnym. 

Na tym nie koniec doniesień

To nie jedyne zeznanie w sprawie węża. Do Centrum Zarządzania Kryzysowego w starostwie Otwockim zgłosił się z kolei mężczyzna, który miał widzieć węża w Glinkach i potwierdził, że gad faktycznie płynął w górę rzeki. Oto co możemy przeczytać w przesłanym do starosty otwockiego raporcie. Zachowaliśmy przy tym oryginalną pisownię.

Widziano poszukiwanego PYTONA w Glinkach tel do zglaszajacego… Faktycznie byl Policja widziala go na wlasne oczy. Poplynal w gore rzeki. Pilotowac (zlapac) go maja polawiacze ze strony Piaseczna

Wciąż nie wiadomo jednak, gdzie aktualnie znajduje się gad. Poszukiwania zostały wznowione w środę o świcie. Wcześniej zostały przerwane ze względu na pogarszające się warunki atmosferyczne, co nie zmienia faktu, że ekipa poszukiwawcza była, jest i będzie przez cały czas w gotowości. Służby czekają również na wszelakiego rodzaju sygnały, które mogłyby pomóc w odnalezieniu pytona.

Wąż nie będzie w rzece zbyt długo. Wypłynie na brzeg, żeby się ogrzać

Jak donosi Dawid Fabjański ze Służby Ochrony Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Polska, zwierzę nie zabawi w rzece długo, bo może się wychłodzić, dlatego prędzej czy później pojawi się na brzegu lub jakiejś małej wysepce, aby się ogrzać.

To zdjęcie nie pozostawia najmniejszych złudzeń

Wątpliwości co do jego istnienia nie ma już praktycznie żadnych, czego dowodem może być chociażby poniższe zdjęcie śladu, który znaleziono.

To na pewno jest prawdziwy wąż. Są ślady jego przemieszczania się. Przebywa na terenie podmokłym, bagiennym, zamkniętym krzakami, są tam przeróżne jamki, dużo zwalonych pni, jest tam ciepło. To warunki wręcz wymarzone dla takiego zwierzęcia. Moim zdaniem zwierzę zostało wypuszczone tam celowo – przekonuje Fabjański.

Zeznania kobiety. Jej mąż widział coś, co nie powinno mieć miejsca

Na tym nie koniec sensacji. W minioną sobotę do Służby Ochrony Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Polska odezwała się kobieta, której lecący na paralotni mąż 3 miesiące temu widział, jak kilku mężczyzn zostawia na plaży w Wilanowie dużego węża. Czyżby zwierzę miało coś wspólnego ze znalezioną kilka dni temu wylinką? Jedno jest jednak pewne. Pyton tygrysi może przebywać pod miastem od kilku miesięcy. Jest to zwierzę tropikalne, które nie rozróżnia pór roku. Jeśli nadejdzie zima, a gad wciąż nie zostanie znaleziony, najzwyczajniej w świecie padnie.

Może Cię zainteresować