×

Mama Wojtka otrzymała ze szkoły niepokojący telefon. Miała przed oczami czarny scenariusz

Polscy internauci zaczęli masowo udostępniać historię 8-letniego Wojtka, który był prześladowany w szkole. Sprawą zainteresowały się więc media – zarówno portal Wirtualna Polska, jak i reporterzy programu Uwaga. W rozmowie z wp.pl dyrektor szkoły, w której miało dochodzić do aktów przemocy, przekonuje, że było zupełnie inaczej, niż przedstawia to w sieci brat chłopca.

Przemoc ze strony rówieśników

Tymek umieścił na Facebook’u wpis, który opisywał przykrości, jakie spotkały jego młodszego, 8-letniego brata. Chłopak twierdzi, że 8-latek został pobity w szkole i nikt z kadry nauczycielskiej nie pomógł mu. Trzeba przyznać, że jego słowa są naprawdę wstrząsające.

Opisywana sytuacja miała miejsce na boisku szkolnym Szkoły Podstawowej nr 3 im. Żołnierza Polskiego w Złocieńcu -Budowo (gmina Złocieniec, powiat drawski, województwo zachodnio pomorskie). Nastolatek pisze, że jego młodszy brat został poniżony przez kolegów na oczach innych uczniów. Koledzy dla żartu postanowili ściągnąć 8-latkowi spodnie oraz bieliznę. Mały Wojtek próbował się oczywiście bronić. Niestety, nie udało mu się to i jego spodnie znów zostały ściągnięte w dół. Wtedy chłopiec już nie wytrzymał i wymierzył jednemu ze swoich dręczycieli cios. Chłopak, który go otrzymał, po chwili wpadł w furię i zaczął na oślep kopać Wojtka. W pewnym momencie zrobił to na tyle mocno, że złamał koledze kość piszczelową.

Tymek dodaje, że po całym tym zdarzeniu wychowawczyni całkowicie przeinaczyła wersję wydarzeń:

Po zajściu wychowawczyni wytłumaczyła go następująco „Mateusz chciał pomóc Wojtkowi, a ten go zaatakował” w oczach Pani „pedagog” winny jest mój brat. Na nic zdały się tłumaczenia roztrzęsionego i dręczonego przez tych dwóch uczniów (od stycznia tego roku przychodził do domu z siniakami) dziecka

To nie pierwszy raz

Rodzina poszkodowanego chłopca twierdzi, że nie był to pierwszy incydent ze strony tych dwóch chłopców skierowany przeciw Wojtkowi. Mama 8-latka podkreśla, że jej syn wracał do domu z siniakami na ciele już od pół roku. Dodaje, że sprawa była zgłaszana szkole, jednak bagatelizowano ją.

Po tej bójce nikt nie wezwał też do zwijającego się z bólu chłopca karetki. Zadzwoniono jedynie po jego mamę, która na własną rękę zawiozła syna do szpitala w Drawsku Pomorskim, oddalonego o 12 kilometrów.

Sprawą zainteresowała się policja

Maciej Zieliński, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Drawsku Pomorskim w rozmowie z Wirtualną Polską powiedział:

Nie dostaliśmy w tej sprawie zgłoszenia, ale gdy policjanci dowiedzieli się o krążącej w sieci wersji wydarzeń, sami podjęli czynności. Funkcjonariusze byli już w szkole i rozmawiali z jej pracownikami. Po zebraniu materiałów przekazaliśmy je do Sądu Rejonowego w Drawsku Pomorskim. Sprawą zajmuje się III Wydział Rodzinny i Nieletnich

Jak pisze Wirtualna Polska, kontaktowała się z mamą pobitego Wojtka. Kobieta na początku przyznała, że syn przeżył traumę, ale czekają jeszcze na dokładne wyniki badań. Początkowo była chętna do rozmowy, jednak później wycofała się z tego. Chwilę po ukazaniu się artykułu w portalu, Tymek zaktualizował swój post, aby wytłumaczyć, skąd wynikało właśnie takie postępowanie jego mamy.

Twierdzi, że po tym jak sprawą zainteresowała się telewizja TVN i reporterzy programu UWAGA jego mama do czasu emisji programu zobowiązała się, aby nie rozpoczynać rozmów z innymi mediami. W swojej wypowiedzi zarzucił także dyrektorowi szkoły jego brata, że po raz kolejny „poniosła go fantazja”. A jak wygląda wspomniany komentarz?

Wersja Dyrektora

Dyrektor Szkoły Podstawowej nr. 3 w Złocieńcu, Zbigniew Buczek, w rozmowie z Wirtualną Polską zapewnił, że całe wydarzenie przedstawione w sieci przez Tymka było bardzo nierzetelne i nieprawdziwe. Wyznaje, że Wojtek faktycznie ma złamaną nogę, ale doszło do tego w zupełnie inny sposób.

W grupie bawiącej się w chowanego było trzech pierwszoklasistów. W pewnym momencie między 8-latkami doszło do nieporozumienia i jeden drugiego kopnął. Stało się to tak niefortunnie, że faktycznie doszło do urazu nogi. Wersja o ściąganiu spodni jest jednak niepotwierdzona

Redaktorzy wp.pl zapytali Pana Buczka również i o to, czy prawdą jest, jakoby 8-latek był już wcześniej gnębiony przez innych uczniów i od pół roku wracał do domu z różnymi siniakami na nogach. Również nie zgodził się do końca z takim przebiegiem tej sprawy.

Mama 8-latka twierdzi, że wielokrotnie alarmowała szkołę, że jej syn jest źle traktowany przez rówieśników. To nieprawda, bo w szkole była tylko dwukrotnie, co dokumentuje brak jej podpisu na listach obecności. Raz, gdy na początku roku odbierała książki i drugi raz w maju, gdy została wezwana przez władze placówki. Gdyby było prawdą, że dziecko od miesięcy wracało z siniakami, czemu nigdy nie zgłosiła tego do innych instytucji, na przykład policji czy sądu?

Dlaczego nie wezwano karetki?

Dyrektor w tej rozmowie postanowił również odnieść się do stwierdzenia, że nikt z pedagogów nie wezwał do 8-latka karetki. Twierdzi, że po wszystkim nogę chłopca obejrzała wychowawczyni, a później pielęgniarka szkolna, jednak na ciele Wojtka nie było żadnych widocznych znaków, że wydarzyło się coś poważnego – ani otarć, ani ran, czy nawet opuchlizny. Podkreśla też, że matka wcale nie zawiozła dziecka od razu, a dopiero po kilku godzinach wezwała karetkę.

Pan Zbigniew Buczek postanowił odnieść się także do zarzutów, że w szkole prowadzonej przez niego dzieje się coś złego. Zaznaczył, że:

Szkoła działa pod moim kierownictwem od 17 lat i jest to pierwsza taka sytuacja w naszej historii. Wypadkowość w naszej szkole jest znikoma, co potwierdzają stosowne dokumenty i statystyki. Zarzuty dotyczące agresji panującej w naszej szkole nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. Można to oficjalnie sprawdzić na policji

Miejmy nadzieję, że sprawa w końcu się wyjaśni, a winni zostaną należycie ukarani

Może Cię zainteresować