×

W czasie porodu urwała głowę dziecku. Lekarka nie przyznaje się do błędu

Do przerażającej śmierci noworodka doszło jeszcze w 2014 roku w jednym ze szkockich szpitali. I choć od tego momentu minęło już kilka lat, dopiero teraz, 10 maja bieżącego roku, 41-letnia lekarka Vaishnay Laxman stanęła przed trybunałem medycznym i odpowiedziała za to, co zrobiła.

Nie zgodziła się na cesarkę

Kobieta jest odpowiedzialna za wstrząsającą śmierć noworodka, którego główka utknęła w miednicy matki. Mimo komplikacji i wszelkich wskazań, które pojawiły się na dwa tygodnie przed planowanym terminem, lekarka nie zgodziła się na przeprowadzenie cesarskiego cięcia.

Geograph/Val Vannet

Geograph/Val Vannet

Decyzja lekarki

Pacjentce już wcześniej odeszły wody. Badania wskazały natomiast, że dziecko znajduje się w pozycji miednicowej – jest ułożone w macicy głową do góry, a więc odwrotnie niż powinno. Jakby tego było mało, rozwarcie u ciężarnej kobiety wynosiło zaledwie 2-3 cm zamiast 10 cm. Logiczne wydawać by się mogło, że w takim przypadku najbezpieczniejszym dla dziecka rozwiązaniem będzie przeprowadzenie cesarskiego cięcia. Dokrot Laxman uważała jednak zupełnie inaczej.

Zdecydowała, że poród z jej pomocą będzie przebiegał naturalnie. Niestety, była to najgorsza z możliwych decyzji.

CAVENDISH PRESS

CAVENDISH PRESS

Tragiczne konsekwencje

Doktor próbowała wyciągnąć maleństwo za nogi. Nie przejmowała się zbytnio tym, że główka noworodka zaklinowała się w miednicy i robiła, co mogła, aby maluszek w końcu znalazł się po jej stronie. Nie przewidziała jednak, że po mocniejszym szarpnięciu dojdzie do potwornej tragedii – głowa dziecka została w środku, podczas gdy reszta ciała była w rękach Laxman. Cały personel stał, jak wryty, kiedy zobaczył, co się stało…

30-letnia kobieta natychmiast została poddana cesarskiemu cięciu, aby wyciągnąć głowę martwego dziecka. Chwilę później dołączono do reszty ciała, aby matka mogła ostatecznie pożegnać się ze swoim maluszkiem.

CAVENDISH PRESS

CAVENDISH PRESS

Przesłuchanie

W miniony czwartek doszło do rozprawy. To wtedy załamana, ściskająca dwa pluszowe misie 30-latka powiedziała lekarce, że nigdy jej nie wybaczy tego, co zrobiła jej dziecku. Gdyby nie ona, maleństwo by żyło i najprawdopodobniej byłoby teraz z nią. Sprawa wciąż jest w toku, a oskarżona czeka na kolejne przesłuchania.

*Zdjęcie główne ma charakter poglądowy

Może Cię zainteresować