×

Trynkiewicz o popełnionych morderstwach. „Momentu i sposobu pakowania zwłok nie pamiętam”

Sprawą Mariusza Trynkiewicza żyła cała Polska. Seryjny morderca, pedofil, nazywany “szatanem z Piotrkowa”. W 1988 roku roku zabił trójkę chłopców. Jego historia powraca na łamach książki “Łowca. Sprawa Trynkiewicza” autorstwa Ewy Żarskiej. Fragmenty opublikowane przez tygodnik “Wprost” mrożą krew w żyłach.

Za popełnione zbrodnie został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Podczas składania zeznań miotał się, zapominał najważniejszych szczegółów, jednak ceny produktów w sklepach pamiętał doskonale. Pamiętał też, żeby bez chwili wahania przyznać się do winy. Chłopców zabił kiedy przebywał na tzw. przerwie w odbywaniu kary za wcześniej popełnione czyny.

Dzień jak co dzień

Czas poza aresztem mijał mu bardzo spokojnie. Miał opiekować się chorą matką, miał także podleczyć swoje zdrowie psychiczne. Tak też robił. Pewnego dnia wybrał się nad jezioro Bugaj. To właśnie tam spotkał trzech chłopców. Rozmawiał z nimi, namówił żeby przyszli do niego do domu. Zgodzili się.

Nic nie zapowiadało tragedii

W mieszkaniu chłopcy przebywali z Trynkiewiczem kilka godzin. Gdy chcieli wracać do domu, mężczyzna bardzo się zdenerwował, zaczął wpadać w panikę. Obawiał się, że chłopcy opowiedzą rodzicom, gdzie byli. Ze względu na jego przeszłość mogli wysnuć bardzo proste wnioski. A przecież do niczego nie doszło! Nie pamiętał, co zrobił. Podczas składania zeznań stwierdził, że rozmazuje mu się obraz z tamtych dni. Pamięta tylko jedno – krew.

Morze krwi i worki foliowe

Obraz jest tym razem bardzo wyraźny. Trynkiewicz pamięta chłopców leżących na podłodze w jego pokoju. Wokół nich jest morze krwi. Przyznał, że to właśnie wtedy postanowił, że na głowy założy im worki foliowe. Jednak czy to prawda?

Momentu i sposobu pakowania zwłok nie pamiętam – stwierdził podczas składania zeznań

Zrobił coś złego

Gdy wreszcie ocknął się z letargu, zaczęły powracać do niego emocje i wspomnienia. Powoli uświadamiał sobie, że zrobił coś bardzo złego. Jak zeznał:

Przez moją świadomość przechodził fakt, że dokonałem czegoś z tymi chłopcami. Po wejściu do mieszkania zorientowałem się, nawet dosłownie mówiąc, doszło do mojej świadomości, że ja tu kogoś zamordowałem

Zapakował je w prześcieradło

Trynkiewicz pamięta dokładnie, co zrobił z ciałami chłopców. Jak tłumaczy w zeznaniach:

Zwłoki opakowałem w prześcieradło, poszwę, jakieś części wyjęte z tej walizki. Robiłem to celem, aby nie przypominało to kształtu ciała ludzkiego. Zwłoki zniosłem pojedynczo do piwnicy

Ciała chłopców znosił przez dwie godziny.

Nie było bezpiecznie

Potem jednak musiał je gdzieś przenieść w bezpieczniejsze miejsce. Postanowił, że je wywiezie. Zwłoki zapakował do samochodu. Nie miał konkretnego planu. Padło na las, bo był najbliżej miejsca, w którym obecnie mieszkał.

Zakładałem, że porzucę je w lesie. W czasie jazdy, gdy zobaczyłem butelkę z benzyną, pomyślałem, że dobrze by było, abym je jeszcze podpalił. Podpalenie miało na celu zatarcie wszystkich śladów. Miałem tu na myśli odciski palców – czytamy we fragmencie książki udostępnionym przez tygodnik “Wprost”

Wszystko się wydało

Zwłoki przez przypadek znalazł grzybiarz. Nie trzeba było długo czekać na reakcję policji. W jego mieszkaniu roiło się od śladów zbrodni. Czerwonobrunatna krew była wszędzie.

Może Cię zainteresować