×

Paulinę dźgano nożem z 16-miesięcznym synkiem w ramionach. Oboje zginęli na miejscu

30-letnia Paulina to była narzeczona Macieja. Para nie dogadywała się najlepiej, co w konsekwencji doprowadziło do rozstania. Kiedy się rozeszli, kobieta wraz z 16-miesięcznym synkiem, Miłoszem, postanowiła wyprowadzić się ze wspólnie wynajmowanego mieszkania w Warszawie i znów zamieszkać z rodzicami w Radomiu. I choć wydawać by się mogło, że wszystko się jakoś ułoży, nic bardziej mylnego… Nikt jeszcze wtedy nie przypuszczał, że lada moment, a dokładniej 12 maja 2017 roku, dojdzie do mrożącego krew w żyłach morderstwa.

Zeznania Macieja

Maciej zeznał przez Sądem Okręgowy w Radomiu, że tego feralnego dnia był właśnie w Radomiu. Jak twierdzi, chciał przejrzeć akta sprawy dotyczące ustalenia ojcostwa małego Miłosza. Nie otrzymał ich, ponieważ nie miał przy sobie niezbędnych do tego dokumentów. Korzystając z okazji, udał się do swojej byłej partnerki. To wtedy miał jej zwrócić uwagę, aby nie nękała jego, matki, a przede wszystkim jego nowej narzeczonej Magdy – kobiety, która była wtedy w 7 miesiącu ciąży. Miał, ale tego nie zrobił. Mężczyzna twierdzi, że zapomniał pod jakim numerem mieszkała kobieta. Wrócił więc do rodzinnego Wieliszewa. Niedługo potem został zatrzymany przez policję.

Mężczyzna wcześniej przyznał się do winy?

Sąd nie do końca uwierzył w słowa mężczyzny. Jak się okazuje, miał ku temu swoje powody. Przypomniał oskarżonemu, że jego zeznania przed policjantami, a potem dwukrotnie w obecności prokuratora, były zupełnie inne. Otóż Maciej złamał się podczas przeprowadzania śledztwa i bez obecności adwokata przyznał się do winy. Dlaczego zmienił zdanie i przez Sądem Okręgowy w Radomiu zeznawał zupełnie co innego?

Wcześniejsze zeznania mężczyzny

Według tamtejszych zeznań, Maciej zapukał do mieszkania Pauliny w dniu 12 maja. Kiedy otworzyła mu była narzeczona, trzymała na rękach małego Miłosza. W odpowiedzi na wizytę mężczyzny, miała mu w wulgarny sposób wygarnąć, aby wyniósł się z jej życia i przestał ją nachodzić. Te słowa bardzo dotknęły Macieja. Był to przełomowy moment rozmowy. Właśnie wtedy doszło między nimi do sprzeczki, która doprowadziła do tragedii. Na ratunek było już za późno.

Ostatnie chwile życia Pauliny i Miłosza

W pewnym momencie mężczyzna nie wytrzymał – jak opowiadał. Wyjął z kieszeni scyzoryk, rozłożył dwa ostrza i zaczął nimi atakować Paulinę oraz małe dziecko, które trzymała wtedy na rękach. Zabił zarówno kobietę jak i chłopca. Sekcja zwłok wykazała 30 ran kłutych na ciele kobiety i dwie rany kłute w przypadku dziecka.

„Musiałem się przebrać”

Kiedy już było po wszystkim, Maciej miał udać się do Warszawy. Tam kupić sobie nowe ubrania, a stare, zakrwawione, wyrzucić w okolicach Wieliszewa, aby pozbyć się śladów zbrodni. Tak przynajmniej wynikało ze wcześniejszych zeznań mężczyzny.

Ostatnia rozprawa

Podczas ostatniej rozprawy oskarżony poinformował, że odczytane zeznanie to nie są jego słowa, a co za tym idzie, nie mają kompletnie nic wspólnego z prawdą. Zgodził się podpisać protokół z przesłuchania, bo był bity przez policjantów. Wiedział, że tylko w ten sposób może uniknąć agresywnych zachowań funkcjonariuszy. Pytanie tylko, czy ktokolwiek w to uwierzy?

Zeznania szwagra Pauliny

W sądzie pojawił się również mąż siostry tragicznie zmarłej Pauliny. Mężczyzna potwierdził, że oboje mieli stanąć przed ołtarzem, jednak doszło do zerwania zaręczyn. Powodem miał być fakt, że Paulina zaczęła obawiać się swojego partnera. Pewnego dnia doszło nawet do interwencji policji w związku z pobiciem kobiety. Co na to Maciej? Jak się okazuje, nie potwierdza takiego przebiegu zdarzeń. Uważa, że wszystko to zostało teraz celowo i bezpodstawnie zmyślone przeciwko niemu. Twierdzi, że wszyscy chcą go ukarać za coś, czego nie zrobił – tak przynajmniej twierdzi on sam.

Śledztwo w sprawie Macieja wciąż jest w toku. Sąd nie wymierzył mu jeszcze kary. Prokuratura wciąż szuka kolejnych śladów tego przerażającego morderstwa.

Myślicie, że Maciej jest winny?

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować