×

22-latka błagała o pomoc, ale dyspozytorki ją wyśmiały. Kobieta 5 godzin później nie żyła

Francuskimi mediami wstrząsnęła wiadomość o skandalicznym zachowaniu dyspozytorek, które doprowadziło do śmierci 22-letniej Naomi Musenga.

Prośba o pomoc

Na numer alarmowy zadzwoniła 22-letnia kobieta z prośbą o pomoc. Dyspozytorki, które pełniły dyżur nie tylko zignorowały Naomi, ale wyśmiały ją. Młoda kobieta skarżyła się na ostry ból. W odpowiedzi usłyszała zirytowany komentarz dyspozytorki, która nie podjęła żadnych działań, aby pomóc kobiecie.

Śmierć 22-latki

Dopiero pięć godzin później Naomi trafiła do szpitala. Pomimo podjętych prób reanimacji zmarła na skutek zawału i niewydolności wielonarządowej. Osierociła 2-letnią córeczkę. Cała sprawa wstrząsnęła francuskim społeczeństwem.

Przedawnienie

Choć incydent miał miejsce w 2008 roku, sprawa ujrzała światło dzienne dopiero w kwietniu. Głos zabrała francuska minister zdrowia, Agnes Buzyn, która zapewnia, że zostaną podjęte wszelkie kroki mające na celu wyjaśnić tragedię.

Sprawiedliwość dla Naomi

Społeczeństwo Francji jest zbulwersowane wydarzeniami, do których doszło. Skandaliczne zachowanie służby zdrowia spotkało się z protestami. W ostatnią środę w Paryżu i Strasburgu odbyły się białe marsze, a uczestnicy domagali się sprawiedliwości dla Naomi.

Bliscy

Rodzina 22-latki pragnie wreszcie poznać prawdę. Przede wszystkim jedno pytanie spędza im sen z powiek – gdyby telefon odebrał ktoś kompetentny, czy ich córka dziś byłaby żywa? Nieznane są również przyczyny zawału u tak młodej osoby.

Po prostu ją spławiły. Kpiły z niej. Odłożyły słuchawkę w chwili, gdy błagała je o pomoc i mówiła, że umrze. To była moja córka.

Publiczny lincz

Ton i słowa dyspozytorek wywołały ogromne oburzenie i falę nienawiści. Tożsamość kobiet pełniących dyżur wypłynęła do mediów. Stały się przedmiotem publicznego linczu do tego stopnia, że boją się wyjść na ulicę. Teraz starają się stanąć w roli ofiary, tłumacząc, że ich praca jest stresująca i czasem trudno rozpoznać autentyczność zgłoszeń.

Kobiety zostały zwolnione z pracy, a prokuratura wszczęła śledztwo. Zarzuty i możliwa kara wobec dyspozytorek wciąż nie są znane

Może Cię zainteresować