×

Zwróciła uwagę, że w upał jej córka ma na sobie czapkę i sweterek. Usłyszała niemiłe słowa

„Wolnoć, Tomku, w swoim domku” – i wedle tego przysłowia każdy z nas powinien robić to w swoim domu, na co ma ochotę. Tylko czy dotyczy to także tego, jak wychowujemy nasze dzieci i jak je traktujemy w miejscach publicznych? 34-letnia Gosia jest mamą trójki dzieci i zdziwił ją widok mamy z kilkumiesięczną córeczką, którą spotkała w parku. Postanowiła do nas napisać i podzielić się nietypowym widokiem.

„Jestem mamą trójki dzieci. Nie twierdzę, że wszystkie rozumy pozjadałam, ale wydaje mi się, że coś tam o wychowaniu wiem. W ten sierpniowy weekend jednak mój światopogląd się zburzył”

Spacerowałam z moimi dziećmi w parku, gdy zobaczyłam uroczy różowy wózek, który nadjeżdża z naprzeciwka. Wiem, że może nie powinnam, ale bardzo często lubię zagadywać do młodych mam, pytać się jak mija dzień i czy wszystko u nich w porządku. Dobrze pamiętam, jak ja miałam ciężko gdy z trójką malutkich dzieci spacerowałam po parku i było mi miło, gdy ktoś do mnie po prostu zagadał. Dlatego też przygotowałam się na to, że zaraz utnę miłą pogawędkę z inną kobietą, którą przeżywała dokładnie to, co ja kiedyś.

„Gdy wspomniana mama z różowym wózkiem, była już na mojej wysokości, ja z czystej ciekawości i serdeczności zajrzałam do wózka”

Moim oczom ukazała się prześliczna dziewczynka o dużych brązowych oczach i pięknych policzkach. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, jak ta dziewczynka była ubrana. Przypominam, że w ten weekend praktycznie w całej Polsce było bardzo gorąco, a temperatury sięgały ponad 35 stopni. Ja gdy wybierałam się na spacer po południu, wiedziałam, że nadal jest ciepło i nawet nie brałam do wózka bluz i sweterków dla moich dzieciaków.

A to maleństwo miało na sobie czapeczkę, sweter z długim rękawem, długie spodenki i skarpetki. Byłam w szoku, że tak można ubrać dziecko, widząc jak bardzo jest ciepło na zewnątrz. Nie chciałam oczywiście nikogo atakować, ale spojrzałam na mamę i powiedziałam serdecznie:

„Przepraszam że się wtrącam, ale czy pani maleństwu nie jest za gorąco w tych wszystkich ubrankach? Proszę spojrzeć na inne dzieci. Moje też są małe, a nie mają długich spodenek i sweterków”

Sprawa przybrała inny tor niż 34-latka myślała

Myślałam, że mama grzecznie odpowie na moją pełną troski uwagę, albo odpowie, że jej dziecko jest przeziębione lub poda jakiś inny powód, dla którego tak jest ubrane. Ale nie… Ta mama zaczęła na mnie krzyczeć:

„Ale zdaje się, że to nie jest pani sprawa, jak moje dziecko jest ubrane?! Czy ja się wtrącam w to, jak pani dzieci są ubrane? Czy wtrącam się w to, że pani dzieci mają brzydkie koszulki?”

Gdy to usłyszałam, stwierdziłam, że nie ma więcej sensu wchodzić w dyskusję z tą panią, ponieważ zaraz zacznie obrażać mnie i moje dzieci. Dlatego z wielkim smutkiem oddaliłam się od niej, mając tylko nadzieję, że ktoś jej bliższy uświadomi, że dziecko należy ubierać odpowiednio do pogody…

Bardzo agresywna reakcja na delikatne zwrócenie uwagi…

Może Cię zainteresować