×

Po Bałtyku dryfowało ciało dziecka. Najprawdopodobniej należy do zaginionej Zuzi

Tą tragedią bez wątpienia żyje od dwóch dni cała Polska. W Darłówku troje nastoletnich dzieci, 14-letni Kacper, 13-letni Kamil i 11-letnia Zuzia, zostało porwane przez morze. Tego samego dnia znaleziono najstarszego chłopca, ratownikom udało się przywrócić akcję serca. Niestety, kilka godzin później zmarł w szpitalu. W piątek znaleziono ciało dziewczynki. Póki co, nie zostało to jeszcze oficjalnie potwierdzone, ale wszystko wskazuje na to, że jest to zaginiona Zuzia.

To była tylko chwila…

Wtorkowym popołudniem na plaży w Darłówku Zachodnim zrozpaczona matka zgłosiła zaginięcie trojga dzieci – dwóch chłopców w wieku 14 i 13 lat oraz 11-letniej dziewczynki. Jak się okazało, dosłownie na chwile spuściła je z oczu, aby wyjść z najmłodszym, 2-letnim dzieckiem do toalety, znajdującej się kilkanaście metrów dalej. Wszytko jednak wskazywało na to, że doszło do najgorszego…

Odnaleziono najstarszego chłopca

Jakiś czas później ratownicy wyciągnęli z wody najstarszego chłopca. Reanimacja przyniosła rezultat i przywrócono dziecku akcję serca, ale chłopiec nie przeżył kolejnego dnia – zmarł w szpitalu w Koszalinie. Rozpoczęła się dalsza walka z czasem i poszukiwania dwojga dzieci, uznanych za zaginione.

Ruszyło śledztwo

Prokuratura Rejonowa w Koszalinie rozpoczęła także postępowanie pod kątem narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia trojga dzieci przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad nimi. Będzie ono dotyczyć także nieumyślnego spowodowania śmierci nieletnich. Za oba czyny grozi 5 lat więzienia. Do tej pory nikt nie usłyszał jeszcze zarzutów.

Świadkowie zdarzenia

Jednym ze świadków był m.in. Paweł Breszka, miejski radny z sąsiedniego Darłowa. Mężczyzna uważa, że cała akcja została dobrze przeprowadzona. Twierdzi, że wszystko przebiegało zgodnie z przyjętymi procedurami. Ratownicy z pobliskiego kąpieliska, później ratownicy z BSR (Brzegowa Stacja Ratownicza), robili wszystko, co w ich mocy, aby odnaleźć dzieci. Była także policja oraz straż pożarna. W rozmowie z portalem Gazeta.pl podkreślił:

Wszystko, co można było zrobić, zostało zrobione, nie ma super robotów, które mogły pomóc. Oczywiście, chciałoby sięspuścić wodę z Bałtyku i wyciągnąć dzieci, ale tak się nie da

Zaangażowanie ludzi

Pan Paweł chwali także zaangażowanie przypadkowych ludzi. Wielu turystów włączyło się w akcję, tworząc tzw. „łańcuch życia”:

To byli zwykli ludzie, którzy odpoczywali na tej plaży. Oni pierwsi na apel ratowników weszli do wody i ją przeszukiwali. Za to wielki szacunek i chwała. Nie wszyscy obecni na plaży jednak zachowywali się odpowiednio. Niektórzy mieli podchodzić zbyt blisko, co mogło przeszkadzać służbom. – Ta ciekawość czasem nas zjada

Mężczyzna opowiedział także o tym, jakie nastroje panują teraz w Darłówku. Wielu ludzi wciąż nie może pogodzić się z tą olbrzymią tragedią, która spotkała tę biedną rodzinę.

Wszyscy, to mogę mówić śmiało, współczują rodzinie. Jesteśmy przygnębieni, to na zawsze zostanie w sercach mieszkańców. Z jednej strony żyjemy dalej, rozpoczyna się dzisiaj miejski festiwal muzyki Reggaenwalde, pozytywnej muzyki, wesołej, ale gdzieś tam w sercach smutek cały czas jest

Rodzice uważają inaczej

W piątek adwokat rodziców dzieci, Paweł Zacharzewski, złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby zobowiązane do pełnienia pieczy nad plażowiczami na kąpielisku w Darłówku. Mecenas powiedział, że „rodzice dzieci mają wiele zastrzeżeń do akcji ratowniczej”.

Ciało dziecka dryfowało na morzu


Kilka godzin później znaleziono ciało dziewczynki.
Należy ono najprawdopodobniej do 11-letniej Zuzi. Dryfowało na morzu w pobliżu Darłówka Wschodniego. Natrafili na nie funkcjonariusze Straży Granicznej.

Może Cię zainteresować