Lekarze ostrzegają przed „twindemią”. Sytuacja może być dramatyczna!
Lekarze ostrzegają przed „twindemią” i apelują, żeby się szczepić. Gwałtownie rośnie liczba zachorowań na grypę, a najgorsze dopiero przed nami. Co się stanie, jeśli dojdzie do nałożenia się infekcji?
Szturm na gabinety lekarskie
Choć wrzesień jest dla nas w miarę łaskawy jeśli chodzi o pogodę, Polacy już szturmują gabinety lekarskie.
Lekarze biją na alarm: jest znacznie więcej różnego rodzaju infekcji, w dodatku wcześniej niż zwykle pojawiły się też przypadki grypy.
W ciągu tygodnia mamy odnotowanych ok. 105 tys. zakażeń i podejrzeń grypy. Dziennie jest obecnie 15 tys. przypadków grypy i podejrzeń grypy
– przekazał podczas czwartkowego briefingu rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Co ważne, oficjalne dane zazwyczaj nie oddają skali problemu. Są to jedynie przypadki zgłoszone, a ile z nich pozostaje niezgłoszonych?
Na to pytanie odpowiedzi nie poznamy. Wiadomo natomiast, że tylko od 16 do 22 września zgłoszono w Polsce 104 856 przypadków zachorowań lub podejrzeń grypy. Skąd ostrzeżenia lekarzy?
Wystarczy przyjrzeć się danym z poprzedniego roku, by zrozumieć, że są powody do niepokoju. Dane przytacza portal.abczdrowie.pl. Od 16 do 22 września 2020 roku odnotowano „jedynie” 54 502 takich przypadków, niemal dwa razy mniej, niż w tym roku.
Lekarze ostrzegają przed „twindemią”
W ubiegłym roku mieliśmy lockdown, mniej wychodziliśmy, mniej spotykaliśmy się z innymi, byliśmy bardziej ostrożni.
Można więc powiedzieć, że wirus musi to sobie wyrównać. Ktoś, kto nie chorował rok temu, nie wytworzył w sobie odporności. Efekt jest taki, że w tym roku tych zachorowań na grypę będzie więcej, a szczepienia dopiero ruszają. Widzimy też sporo zachorowań wśród dzieci m.in. na wirusa RSV, także przed nami sezon wyrównawczy
– twierdzi dr Paweł Grzesiowski, cytowany przez portal.abczdrowie.pl.
Najwięcej zachorowań z reguły jest w listopadzie i grudniu, potem problem powraca w lutym. Eksperci obawiają się, że może wybuchnąć „twindemia”. Pacjent, u którego dojdzie do nałożenia się wirusa SARS-CoV-2 i wirusa grypy, będzie w dużym niebezpieczeństwie. Obie choroby dają podobne objawy. Koinfekcja zwiększa ciężkość przebiegu COVID i ryzyko konieczności hospitalizacji.
Problem nie dotyczy jedynie Polski. O tym samym informują eksperci w Stanach Zjednoczonych.
Gorączka może być gorsza. Zadyszka może być gorsza. Utrata węchu i smaku może być gorsza. A na dodatek mogą trwać dłużej. Pomyśl o tym w ten sposób: jeśli zostaniesz uderzony młotkiem, będzie bolało. Ale jeśli masz już złamaną nogę i ponownie zostaniesz uderzony młotkiem, będzie bolało jeszcze bardziej
– wyjaśnia cytowany przez CNN dr Jorge Rodriguez.